Italy, Lifestyle, Rome, Travel
PRZEWODNIK PO PYSZNYCH KNAJPKACH W RZYMIE – GDZIE DOBRZE I TANIO ZJEŚĆ W WIECZNYM MIEŚCIE?
27 września, 2018
Na samo ich wspomnienie człowiek robi się wściekle głodny, a to produkty, które na stałe wpisały się do kanonu włoskich smaków.
Kuchnia rzymska, podobnie jak każdy rejon Włoch dodała do klasycznej pasty, czy pizzy coś od siebie. Co ciekawe, na tle innych rejonów wypada dość ubogo, jeśli chodzi o ilość składników na talerzu, ale w smaku i tak jest genialna. Nadal myślicie, że z dwóch produktów nie da się nic wyczarować do zjedzenia, to musicie koniecznie wziąć lekcje gotowania od Włochów. Prawda jest taka, że Rzym trzeba zwiedzić na dwa sposoby – tradycyjnie i historycznie oraz od strony kulinarnej – nie ma innej opcji! Jeśli jeszcze nie przekonała Was do tego Julia Roberts zajadająca spaghetti alla pomodoro z włoską arią w tle z filmu „Jedź, módl się i kochaj”, to być może zrobię to ja. 😊
Zgodnie z Waszymi sugestiami postanowiłam tym razem stworzyć przewodnik po miejscach w Rzymie, gdzie można dobrze i w miarę tanio zjeść. Jak zapewne się domyślacie, obydwa warunki do spełnienia w tak wielkim i przesiąkniętym turystyką mieście mogą być nie lada wyzwaniem. Dlatego pierwszą zasadą, jaką powinniście kierować się przy wyborze lokalu to – absolutnie zrezygnujcie z tych położonych w samym centrum, a zwłaszcza przy największych rzymskich zabytkach. Fontanna Di Trevi, Piazza di Spagna, Piazza del Popolo, Plac Św. Piotra, Koloseum, czy Panteon – to restauracyjne wabiki na turystów z cenami, które niejednego pospolitego zjadacza chleba przyprawią o zawał serca podczas płacenia rachunku. Spaghetii alla carbonara – 15 euro, pizza Marinara – 18 euro, lody (za 1 porcję) – 8-9 euro – no, no, basta! Warto wybrać się na dłuższy spacer i poszukać knajpki w uliczkach oddalonych nieco od tłumu zwiedzających, podziękuje Wam za to nie tylko Wasz portfel.
Zasada nr 2 – wybierajcie trattorie i osterie, a raczej unikajcie sztampowych restauracji. Nie tylko przez wzgląd na cenę, smak, ale i klimat samego miejsca. Trattorie i osterie, to lokale prowadzone zazwyczaj przez rodzinny, z pokolenia na pokolenie. Gdyby udało Wam się trafić właśnie na taką knajpkę, gdzie dziadek wita gości od progu, mama i córka serwują dania uśmiechem na ustach, a babcia jest kucharką na pełen etat, to bez wahania zajmujcie stolik. W takich miejscach zawsze jest głośno i wesoło, a dość często długo czeka się w kolejce przed wejściem, ale warto. Smak potraw też będzie inny, przygotowane dania z sercem, nie nastawione na konsumpcję i wyzysk turystów są zawsze o niebo lepsze.
Czym różni się trattoria od osterii?
Osteria jest po prostu jeszcze mniejszą knajpką od trattorii, w tym przypadku to już standard, że za kuchennymi rewolucjami stoi rodzinny biznes. Mama gotuje, z tego co złowił, bądź przywiózł z targu ojciec, a dzieci obsługują gości. Świeże produkty, krótka karta dań (czasami nawet jednodniowe menu), maksymalnie 5-10 stolików, do tego lokalne wino i voila! Czasami z zewnątrz nie wyglądają zachęcająco, ale nie dajcie się uprzedzić. Ceny – o wiele bardziej przystępne od tych w restauracji.
Kuchnia rzymska – to kuchnia w której dominuje pasta i podroby. W szczególności te drugie są rarytasem, którym zajadają się miejscowi (gulasz z ogonów wołowych, flaczki w sosie pomidorowym, potrawka z żołądków). Wszystko to wywodzi się niejako z historii Rzymu, który jeszcze za czasów krucjat, został całkowicie zdominowany przez Watykan. Najlepsze kawałki mięsa, drobiu, owoce i warzywa zarezerwowane były dla stolicy apostolskiej, pozostawiając „nieczyste” resztki mieszkańcom Rzymu. Ludność by przetrwać nauczyła się wykorzystywać jak najlepiej to, co jej pozostało. Tak właśnie narodziła się kuchnia rzymska – prosta i smaczna. Standardowo oczywiście w menu jest i pizza, foccacia, słynna zupa minestrone, czy cielęcina i jagnięcina.
OSTERIA DA LUCIANO, ROMA TERMINI
Via Giovanni Amendola 73-75
11.30 – 21.00
To już druga wizyta w tej knajpce, ostatnim razem byliśmy w niej podczas naszej pierwszej podróży do Rzymu. Po całym dniu zwiedzania, byliśmy naprawdę głodni, dlatego zdecydowaliśmy się na kilka lokalnych rarytasów:
Spaghetti alla carbonara – podobno najlepsza jest właśnie w Rzymie i chyba taka właśnie była. Kremowa konsystencja sosu, brak śmietany i chrupiący boczek.
Spaghetti cacio e pepe – regionalny przysmak, makaron z owczym serem Pecorino i dużą ilością czarnego pieprzu. Jeden z moich faworytów!
Abbacchio alla scottadito fughi – czyli jagnięcina z ziołami i grzybami w sosie winnym. Smaczne, delikatnie mięso z wyrazistą nutą estragonu i tymianku.
Minestrone – warzywna zupa z makaronem, przypomina naszą jarzynową i dokładnie tak smakuje.
Do tego miska tradycyjnej pasty alla pomodoro i makaron z małżami oraz Cozze alla Marinara – najlepsze mule w ostrym sosie pomidorowym jakie jadłam! Jedzenie przeszło nasze najśmielsze oczekiwania – idealnie ugotowany makaron, doskonale doprawione dania, nie było mowy o „niewyrazistej” kuchni włoskiej, jak się to czasami słyszy wśród Polaków. Petarda! Kulinarna uczta, a cenowo – rewelacja! Pokazywałam już to na InstaStories, ale za 5 euro zjecie miskę sporego spaghetti, 6,50 euro – cozze alla Marinara, 3 euro – minestrone. Za to za 12 euro możecie zamówić menu turystyczne – znajdziecie w nim wybraną pastę, jedno danie mięsne, deser i kieliszek wina. Bardzo polecam to miejsce.
PS. W menu nie zajdziecie tutaj pizzy.
CARLO MENTA, TRASTEVERE (ZATYBRZE)
Via della Lungaretta 101
12.00 – 0.00
Trattoria polecona z grupy Facebookowej, ale i przez nasze czytelniczki, trochę turystyczne miejsce, ale sama kuchnia bardzo smaczna i przede wszystkim nie droga. To lokal prowadzony przez dwóch braci, którzy co jakiś czas pokazują swój prawdziwie włoski temperament na oczach gości. My nie byliśmy świadkami ich sprzeczek, ale w Internecie dość głośno się o tym dyskutuje. Ale nie dziwcie się temu, w końcu na Zatybrzu Rzym odbierany jest nieco inaczej, zwłaszcza przez rodzimych Włochów. Spacerując uliczkami Trastevere warto się zatrzymać w niej na obiad, czy późną kolację. Tym razem zdecydowaliśmy się na bruschette ze świeżymi pomidorami (3 euro), pizzę z dodatkiem pikantnego salami, szynką parmeńską i rukolą (Diavoletta – 6 euro), klasyk kuchni rzymskiej – Saltimbocca alla romana (5 euro) – polędwiczka cielęca, z parmą i świeżą szałwią (taka wersja „schabowego” sauté z szałwią i szynką parmeńską) oraz Tagliolini allo scorgio – fettuccine z owocami morza (8 euro) i lazanię (5 euro).
CAJO&GAJO, TRASTEVERE (ZATYBRZE)
Piazza San Callisto 10
10.00 – 02.00
Kolejna miejscówka godna polecenia na Zatybrzu. Troszeczkę na uboczu, ale przy tym spokojniej i w prawdziwym rzymskim klimacie. Lokalnych mieszkańców znajdziecie w niej na pewno. W menu typowa włoska pasta i pizza – a według niektórych nawet najlepsza po tej stronie Tybru 😊. Mega smacznie, jedzenie bardzo dobrze doprawione, a porcje całkiem spore przy cenach zbytnio nie naciągających portfela.
PIZZERIA L’ARCHIETTO, okolice Watykanu
Via Germanico 105
12.30 – 23.45
Poszukujecie najlepszej pizzy w Rzymie, to kierujcie się pod ten adres. Idealnie cienkie ciasto, odpowiednia ilość składników i ten smak… – o mamo! Nic dodać, nic ująć. Choć „ogródek” przy ulicy na dzień dobry nie robi zbytnio dobrego wrażenia, to już wnętrze knajpki wygląda zupełnie inaczej. Oddalona od tradycyjnej alei restauracji i lokali zachęca swoim niepozornym wyglądem, a przede wszystkim menu oraz opiniami gości. Przez tutejszych mieszkańców okrzyknięta najlepszą pizzerią w okolicy, a jej specjalnością jest Pizza alla Romana (wersja Margarity – 6 euro) i pizza z papryką oraz lokalną kiełbaską cielęcą (9 euro) – próbujemy! Niebo w gębie, musicie tutaj przyjść, jeśli będzie w okolicach Watykanu. L’Archietto pod swoim szyldem ma kilka dodatkowych lokali – między innymi Spaghetteria L’Archietto w okolicach fontanny Di Trevi, czy Ristorante L’Archietto przy Via Cavour. Opinię mają dość wysoką, więc zajrzyjcie, gdy będziecie w pobliżu.
TRATTORIA NUOVA STELLA, ROMA TERMINI
Via Daniele Manin 54
12.00 – 23.00
W poszukiwaniu kolejnych rzymskich specjałów udaliśmy się do Nuova Stella, która w tej części Rzymu słynie z owoców morza. Z menu wybraliśmy mule w białym winie z czosnkiem i natką pietruszki (Cozze e vongole 10 euro), spaghetti alla vongole veraci (z małymi małżami, 10 euro) oraz carbonarę (9,50 euro) i pizzę con prossciutto z mozzarellą bufala (8,50 euro). I tu muszę przyznać, nieco się rozczarowaliśmy. Po skosztowaniu rarytasów w trzech poprzednich miejscach, liczyliśmy na podobne doznania smakowe, tym razem jednak się nie udało. Jedzenie owszem było dobre, ale w daniach zabrakło tego „czegoś”. Mule w białym winie były nieco przesolone, pizza zbyt mocno wypieczona, a dużo muszli w spaghetti było po prostu pustych. Można powiedzieć, że to trochę czepianie się z naszej strony, ale po pozytywnych opiniach gości i dość wysokiej cenie – spodziewaliśmy się czegoś znacznie lepszego.
PANETTERIA & BISCOTTERIA
W Rzymie zjecie też słodkości i to całkiem nie mało. Czymże by było tradycyjne włoskie śniadanie bez Cornetto sfogliato (croissant) z cukrem pudrem lub czekoladą w środku, a do tego cappuccino i espresso? Oj, będzie mi tego brakowało… Taki zestaw śniadaniowy znajdziecie w każdej kawiarni (Caffeteria) za niecało 2-3 euro, jeśli jeszcze zjecie przy barze możecie liczyć na zniżkę 😉. Ale wracając do słodyczy, chciałabym Wam polecić piekarnię/cukiernię na Zatybrzu (Panetteria & Biscotteria) i ciasteczka na wagę (100 g – 2,50 euro).
Od wyboru do koloru – kokosanki, z pistacjami, z migdałami i rodzynkami, czy nadziewane kremem budyniowym (jak w napoleonce). Za ladą obsłuży Was przesympatyczna rodowita Rzymianka, która słowem nie zająknie się po angielsku. Niemniej jednak, absolutnie nie przeszkadza to w dokonywaniu zakupów. Na spróbowanie wzięliśmy kilka z nich – palce lizać, choć są bardzo, bardzo słodkie. Właściwie to wystarczy zjeść takie jedno ciasteczko, by wyczerpać swój poziom cukru na cały dzień. Znajdziecie ją w pobliżu bazyliki Santa Maria in Trastevere, w małej bocznej uliczce. Jeśli nie macie ochoty na słodkości i tak zajrzyjcie do środka, to miejsce w którym czas zatrzymał swój bieg – wielkie piec, blachy i rondle oprószone mąką, a na ladzie bagietki, bułki, chleby, pizze, foccacie i mnóstwo ciasteczek.
WŁOSKIE GALATO
Nie ma chyba lepszych lodów na świecie, niż te włoskie, nakładane szpatułkami. Nie mogłam i o nich zapomnieć w tej relacji. Tym razem wybraliśmy się do mojej ulubionej i właściwie jedynej lodziarni na Piazza di Spagna (zaraz obok hiszpańskiej ambasady). Pistacja i mięta – mistrzostwo świata, idealnie kremowe, nie za słodkie, mięta z kawałkami prawdziwej czekolady, a pistacja z orzeszkami. Cena – odrobinę zbyt wysoka, bo aż 7 euro za porcję, ale… raz można sobie na to pozwolić 😊. Mogę Wam polecić jeszcze jedną lodziarnię, jeśli będzie w Watykanie zajrzyjcie na Viale dei Bastoni Di Michelangelo – Old Bridge Galateria, miejsce sprawdzone i lody w przystępnej cenie.
Buon Appetito!
Klaudia
Guess What