NOCNY MARKET: KULINARNY PRZYSTANEK NA MAPIE WARSZAWY

Kulinarna mekka warszawiaków i „krytyków kulinarnych”,
czy może projekt integracji mieszkańców stolicy z lokalnymi przedsiębiorcami? Nocny Market na nieczynnym dworcu, czym właściwie jest? Odpowiedź jest prosta – i jednym i drugim.
Byliście? Jeśli jeszcze nie? Koniecznie nadrabiajcie zaległości – to kolejny obowiązkowy punkt na mapie tego miasta, którego nie można przegapić.

Zaczyna się weekend, wybiła godzina siedemnasta, a w kierunku Towarowej 3 na warszawskiej Woli zmierzają tłumy. Jest liczna grupa młodych, kilka rodzin z dziećmi i starsze małżeństwo seniorów oraz my – wszyscy idziemy w stronę peronów dworca Warszawa Główna Osobowa.

Miejsce choć na pierwszy rzut oka wygląda dość niepozornie, ma swój charakterystyczny klimat, który bardzo mi się podoba. Jest głośno, gwarnie i z pewnością smacznie, bo zapachy jakie do nas dochodzą mają nieziemskie aromaty i przypominają mi moją niedawną podróż do Tajlandii i Włoch. Co przykuwa moją uwagę, to sporo stoisk z jedzeniem, foodtracki z najróżniejszą kuchnią świata oraz bary z lokalnym browarem. Są nawet sklepiki vintage i kącik młodych projektantów, a na deser wystawa fotografii. Innymi słowy, wszystko, czego artystyczna dusza i żołądek zapragnie pod jednym adresem 😊.

Nocny Market, to kolejna miejska inicjatywa, jaką podejmuje stolica, by zrzeszyć ze sobą nie tylko lokalnych przedsiębiorców, ale i społeczność. Z roku na rok ich popularność rośnie, ale przyczyniła się też do tego światowa „moda” na street food, który dominuje teraz w social mediach. Poza tym, od zarania dziejów Polacy zawsze lubili dobrze zjeść i wypić, więc czemu by tego nie połączyć w jedno?
Zaczęło się dość niewinnie, bo od śniadania, a konkretnie od targów śniadaniowych, które powstawały w Polsce jeszcze jakiś czas temu, jak grzyby po deszczu. Teraz w większości miast je znajdziecie, najczęściej latem w weekendowej odsłonie. Potem pojawiły się wakacyjne zloty foodtracków – kolejny sposób na zjednoczenie miłośników dobrego jedzenia, nie tylko na czterech kółkach. Aż wreszcie na kulinarnym planie miasta powstały i one – nocne markety oraz targi kulinarne – Warszawa, Poznań, Wrocław, Katowice.



Zapachy przybierają na sile, a my już dłużej nie możemy walczyć z silną pokusą konsumpcji. Pierwsze podejście Pad thai (19 zł) – słodki, świetnie przyprawiony i mokry, bardzo podobny do tego, który jadłam w Tajlandii. Strzał w dziesiątkę, a w dodatku spora porcja, której w żadnym razie nie jestem w stanie dokończyć. Do picia Mojito bez alkoholu (10 zł). Podejście drugie pierożki na parze z chińskiego foodtracka (17 zł/10 szt.) wybieramy te z wołowiną i krewetkami – czekamy niecałe 5 minut i odbieramy. W środku czuć świeże składniki, delikatnie doprawione, do tego sos sojowy. Jeśli lubicie łagodne smaki, to takie pierożki będą dla Was w sam raz. Ja zdecydowanie wolę nieco ostrzejszą i wyrazistą kuchnię.

Słuchamy muzyki, popijamy lemoniadę tym razem w wersji cytrynowo-arbuzowej (10 zł) i postanawiamy nieco pozwiedzać market. Oprócz polskich wystawców mijamy foodtracka z koreańską miską, tuk tuka z ogromny wokiem, gdzie smażony jest właśnie makaron ryżowy, a także sympatyczną Wietnamkę serwującą zupy Pho. Wydaje się, że azjatycka kuchnia króluje na markecie. Stoiska z sajgonkami i spring rollsami również mają sporo fanów. Duża kolejka tworzy się też przy budce z berlińskim curry wurstem, burgerami z grilla, czy włoską pizzą, którą serwuje Mąka i Woda. Jesteśmy już najedzeni, ale udaje mi się wypatrzeć w tłumie świetnie wyglądające szaszłyki i postanawiamy podjąć jeszcze jedno wyzwanie. Czas na grillowane krewetki z bagietką, sałatką z mango i rukolą oraz owocową salsą (29 zł/8 szt. krewetek) i to powiem Wam, był majstersztyk wieczoru. Nie przesadzę, jak napiszę, że były to jedne z lepszych krewetek jakie jadłam. Idealnie przyrządzone w najprostszy z możliwych sposobów, a takie smaczne.

Nocny Market to prawdziwa mieszanka kulturowa, gdzie pod jednym „dachem” możecie spróbować aż tylu różnych kuchni świata. Zbierzcie grupkę znajomych i w doborowym towarzystwie wybierzcie się w kulinarną podróż do Tajlandii, Meksyku, Korei, Hiszpanii, Włoch, czy Gruzji, a to wszystko w samym centrum Warszawy i tylko podczas jednej wyprawy! Co powiecie na prawdziwą włoską Margaritę z pieca, gruzińskie chaczapuri, czy mega ostre buritto, a na deser dla odważnych w pudełkach po popcornie serwowane są grillowane larwy. Tak więc, jedzcie i pijcie do syta! 😉










Jak z cenami?
Nie będę ukrywać, że jest dość drogo, ale można też wybrać takie dania, które zbytnio nie nadwyrężą Waszego portfela – np. sajgonki, spring rollsy, kalmary w cieście, pierożki, frytki, hot dogi (od 3-15 zł). Nocny, to naprawdę świetne miejsce na spotkanie ze znajomymi, czy też na before party, zwłaszcza, że market czynny jest do 1.00. Co ważne, polecam Wam wybrać się na market naprawdę głodnym, wtedy będziecie mogli spróbować kilku przysmaków. Jeśli nie lubicie tłumów, to przyjdźcie wcześniej (17-20), dodatkowo czas oczekiwania na jedzenie jest znacznie krótszy (5-10 min zamiast 45 min w godzinach szczytu).

Jaką jeszcze kuchnie znajdziecie na Nocnym Markecie?
Oprócz azjatyckiej, polskiej i włoskiej, między innymi gruzińską, amerykańską, hiszpańską, niemiecką czy meksykańską. Dla wielbicieli słodkości też coś się znajdzie – gofry, lody naturalne, puddingi chia, bubble wafel, czy naleśniki. Nie zabrakło również trunków alkoholowych wszelkiej maści od lokalnych producentów.

Adres: Warszawa, ul. Towarowa 3
Pt – Sb, 17.00 – 1.00
Nd, 16.00 – 23.00











T-SHIRT – H&M || SHORTS – BERSHKA || JACKET – ZARA || CAP – FOREVER21 || BAG – ZARA || WATCH – DANIEL WELLINGTON ||
BRACELET – BERSHKA || RINGS – ANIA KRUK

Marta