MÓJ MIESIĘCZNY TEST KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI. POST NR 1

Kosmetyki koreańskie to prawdziwy hit i nie ma chyba kobiety na świecie, która by o nich nie słyszała. Świadczą o tym nie tylko recenzje milionów zadowolonych dziewczyn, ale przede wszystkim wygląd i stan ich cery. Muszę przyznać, że gdy tylko patrzę na zadbane buzie, które skrupulatnie podążają przez 10 kroków koreańskiej pielęgnacji, to aż zazdroszczę. Odkąd tylko pamiętam moja skóra na twarzy zawsze potrzebowała szczególnego traktowania. Za nastoletnich czasów borykałam się z trądzikiem i alergiami. Wizyty lekarskie, kuracje antybiotykowe, maści, różnego rodzaju diety i smarowidła – przerobiłam chyba wszystko. Mimo tego, że stan mojej cery poprawił się znacznie, nadal jest niezwykle wrażliwa i podatna na uczulenia. Co za tym idzie, moja skóra często jest przesuszona, słabo nawilżona i przywitałam już pierwsze zmarszczki mimiczne (mam 28 lat). O koreańskiej pielęgnacji oczywiście czytałam, próbowałam nawet coś zdziałać na własną rękę, ale nie wiedziałam, czy przypadkiem jeszcze bardziej sobie nie zaszkodzę. Jeśli chodzi o skórę twarzy i kosmetyki jestem bardzo ostrożna. W związku z tym, postanowiłam odpuścić na jakiś czas.

Na początku stycznia jedna z moich obserwatorek, napisała do mnie, że właśnie założyła internetowy sklep z markami koreańskich kosmetyków. Razem z koleżanką, która jest ekspertem w dziedzinie kosmetologii i zna się na składnikach odżywczych, zaproponowały, że dobiorą mi odpowiednie produkty i zaproszą na miesięczny test – tak bym dała szansę koreańskim kosmetykom. Już pierwsze kilka minut rozmowy z nimi przekonało mnie, że dziewczyny dokładnie wiedzą, jak powinna wyglądać prawidłowa pielęgnacja i na czym tak naprawdę polega sekret koreańskich produktów.

Pierwsza zasada – pielęgnacja zapisana jest w koreańskiej kulturze. Wszystkie firmy kosmetyczne prześcigają się z recepturami i najlepszymi składami. Jeżeli w ciągu roku produkt nie zostanie ulepszony, po porostu inna marka znajdzie się na podium.

Druga zasada – Koreańczycy nie przywiązują się do jednej marki, kosmetyk ma działać od razu. Jeśli po 3 dniach nie widzisz poprawy – zmieniasz, wybierasz inny produkt.

Trzecia zasada – Systematyczność w działaniu.

Po obszernym wywiadzie, dziewczyny dobrały mi odpowiednie kosmetyki do stanu mojej cery i postanowiłam podjąć wyzwanie – miesięczna pielęgnacja bazująca wyłącznie na koreańskich kosmetykach, która będzie się opierać na 10 krokach.

10 KROKÓW KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI
1. Oczyszczanie olejem (pielęgnacja wieczorna)
2. Oczyszczanie pianką (pielęgnacja poranna i wieczorna)
3. Peeling (regularnie co ok. 3 dni)
4. Tonizowanie
5. Maska w płachcie
6. Nakładanie esencji/serum
7. Nakładanie kremu pielęgnacyjnego
8. Nakładanie kremu pod oczy
9. Nakładanie kosmetyków specjalistycznych, w tym kremy rozświetlające, baza pod makijaż itp.
10. Nakładanie kremu z filtrem słonecznym

Całość kuracji opisze na blogu i powiem Wam czy test się sprawdził, a także zdradzę, jak wygląda moja cera po 30 dniach koreańskiej pielęgnacji. Tymczasem pokaże Wam i pokrótce opiszę, co dostałam do testowania od dziewczyn z Jo.Ann:

1. Heimish All Clean Balm – olejek jest podstawowym krokiem w koreańskiej pielęgnacji niezależnie od rodzaju ceru. Nawet jeżeli macie skórę tłustą, nie musicie się obawiać, olejek usuwa też nadmiar sebum. Zgodnie z zasadami chemii – „olej przyciąga olej”, co oznacza, że olejek jest najlepszy do usuwania pudrów i podkładów.

2. Żel D’Alba – w Korei oczyszczanie jest dwuetapowe, dlatego po oczyszczaniu olejkiem ważne jest oczyszczanie żelem lub pianką na bazie wody. Czasem mam wypryski, dlatego dziewczyny wybrały mi żel D’Alba peptydowy no-sebum, który delikatnie złuszcza poprzez zawarte w nim kwasy AHA, BHA i redukuje wydzielanie sebum.

3. Tonik Klairs – wyobraźcie sobie, że po oczyszczaniu pH Waszej skóry jest całkowicie zaburzone. Tonik to naprawi, jeżeli tego nie zrobicie, skóra będzie próbowała wyregulować pH sama, może wtedy zwiększyć produkcję sebum, co w efekcie może wywołać np. wypryski. Tym bardziej pomóżcie swojej skórze i przetrzyjcie twarz tonikiem od razu po oczyszczaniu. Tonik nawilżający Klairs ma w sobie aloes, kwas hialuronowy, pantenol, aby dokładnie nawilżał skórę. Taki tonik jej nie wysuszy.

4. Esencja Missha Intesive Moist – tonik to pierwsza nawilżająca warstwa na Waszej skórze w 10 krokach, teraz stopniowo zagęszczamy konsystencję kosmetyków nakładanych na skórę, aż dojdziemy do kremu do twarzy, który jest najgęstszy. Esencje to serce koreańskiej pielęgnacji, często o konsystencji wodnistej jak Missha Instensive Moist lub o lekko żelowej. Esencje mają na celu nawilżać, rozjaśniać, wyrównywać koloryt i działać przeciwzmarszczkowo. Missha Intesive Mois zawiera doceniany w Korei wyciąg ze sfermentowanych drożdży, który nawilża i rozjaśnia plamy pigmentacyjne.

5. Serum Rich Moist Klairs – serum ma już konsystencję nieco gęstszą i zawierają mocno skoncentrowane składniki, aby uporać się z różnymi problemami skóry. Ja, ze względu na mocną wysuszoną skórę i mimiczne zmarszczki pod oczami zadziałam nawilżającym serum redukującym zmarszczki Klairs Rich Moist Soothing Serum. W składzie kwas hialuronowy, rozjaśniający wyciąg z lukrecji, wygładzający wyciąg z anyżu, oczyszczający ekstrakt z gejpfruta i wiele innych drogocennych składników.

6. Maseczki w płachcie – czyli relaks w płachcie, bez zmywania, po prostu nałóż, odczekaj i wyrzuć. Są tak proste w użyciu, jest ich cała masa do wyboru – tutaj od marki OKA – przeciw porom i przeciwzmarszczkową, – od marki Berrisom złotą kolagenową i z Helloskin poprawiającą elastyczność skóry. Do tego plasterki na wypryski COSRX. Ostatnie co dostałam z maseczek to maska na szyję – często zapominamy, że szyja starzeje się też bardzo szybko i trzeba o nią dbać.

7. Przechodzimy już do kremów – krem pod oczy Missha TIME REVOLUTION IMMORTAL YOUTH o silnym działaniu przeciwzmarszczkowym. W Korei kosmetyki nie są dostosowywane do wieku jak w Polsce.

8. Krem do twarzy, najgęściejszy kosmetyk nakładamy na samym końcu. Po co właściwie nakładać tyle warstw? Najlepszy jest przykład z gąbką – nałóż na suchą gąbkę bardzo gęsty krem, jak myślisz ile go się wchłonie? Na pewno niewiele. A teraz wyobraź sobie, że gąbka jest mokra – wchłonie się w nią znacznie więcej kremu i wejdzie on znacznie głębiej. Tak właśnie działają esencje i serum – przygotowują skórę i zwilżają ją, aby mogła przyjąć jak najwięcej kremu, aby mógł on wnikać w najgłębsze warstwy skóry.

To najbardziej ekskluzywna seria – D’Alba kremy z białą truflą – ja dostałam niebieski bardzo silnie nawilżający. Kremy wyglądają jak słoiczki najdroższych perfum 😊. To właśnie ekstrakt z białej trufli działa przeciwzmarszczkowo, do tego mamy tutaj wodę z kwiatu lotosu, olejek jojoba, kwas hialuronowy, ceramidy i aminokwasy. Nebieski krem nawilżający posiada dodatkowo certyfikat ECOCERT co oznacza, że mogą go używać kobiety w ciąży i dzieci.

9. Ostatnim krokiem w ciągu dnia jest ochrona przeciwsłoneczna – nie ważne czy jest zima, czy zostajesz w domu – promienie UV wdzierają się również przez okna i przez gęste chmury i jak laser niszczą twoją skórę. Nie pomijajcie tego kroku nigdy, do ochrony – krem przeciwsłoneczny Klairs MID-DAY BLUE SUN LOTION SPF40 z witaminą B3, która rozjaśnia przebarwienia, z kolagenem i kwasem hialuronowym.






Do następnego!
Marta
Guess Wha
t