ALBEROBELLO

Będąc w Apulii nie można nie zaplanować wycieczki do odległego o 55 km od Bari – magicznego Alberobello. Wioska Smerfów, Hobbitów, a może leśnych elfów? – Czytam w przewodniku.
Ani jedno, ani drugie, tak naprawdę. Jedynymi istotami, jakie spotkacie w Alberobello będą lokalni mieszkańcy i turyści.
Co więc sprawia, że to małe miasteczko jest tak niezwykłe i przyciąga do siebie sporą liczbę przyjezdnych? Odpowiedź jest prosta – białe domki truli. To jedyne miasteczko na świecie wpisane do Księgi Światowego Dziedzictwa UNESCO, gdzie królują właśnie truli. Wyjątkowość tych budowli kryje się w ich konstrukcji. Zbudowane są na planie koła (z jedną izbą), pobielone z zewnątrz, ze stożkowatym dachem wykonanym z łupków. Warto dodać, że do układania łupków na dachach nie używa się żadnej zaprawy murarskiej. To, co – przyjrzyjmy się im bliżej.Wyruszamy jak zwykle z samego rana z Bari i kierujemy się na południe. Z przewodników wiem, że to miejsce dość oblegane, więc tym bardziej polecam pojawić się tam jeszcze przed 10. Jeśli podróżujecie samochodem, to dojedźcie do samego centrum, gdzie znajdziecie dwa sporej wielkości parkingi (2€/1h). Droga do truli jest bardzo dobrze oznaczona, więc nie powinniście mieć problemów z trafieniem na miejsce.

Dla tych którzy podróżują bez auta, z Bari do Alberobello kursuje pociąg i autobus. Za bilet w jedną stronę zapłacimy 4,9 EUR (pociąg) lub 4,2 EUR (autobus). Czas podróży to ok. 1h i 40-50min. Bilety możecie kupić w kasie na dworcu (przy ulicy Via Giuseppe Capruzzi) lub na stronie przewoźnika Ferrovie Sud-Est. Co ważne, pamiętajcie – pociągi na tej trasie nie kursują w niedzielę!

Zwiedzanie miasteczka rozpoczynamy od wdrapania się na wzniesienie, gdzie znajduje się najwięcej truli. To korytarz wąskich oraz niezwykle urokliwych uliczek i alejek, gdzie kontrastowo od białych domków odbijają się kolorowe kompozycje stworzone z kwiatów, ale i palmy oraz wielkie kaktusy w donicach. Już wiem, skąd skojarzenie wioski Smerfów – mam takie same odczucia.

Co ciekawe, to to, że w tych małych domkach normalnie mieszkają lokalsi. Większość z nich utrzymuje się z ruchu turystycznego, który trwa przez cały rok. Oferują noclegi, ale przede wszystkim stawiają na handel. Sklepiki z pamiątkami, czy sklepiki z lokalnymi wyrobami – takimi jak makarony, ciastka, oliwy, ale i wina. W większości z nich możecie załapać się na darmową degustację – my nie mogłyśmy sobie tego odmówić. Kieliszek schłodzonego wina jeszcze przed południem? Czemu nie!

Część z takich sklepików oferuje też wejście na dach, żeby zobaczyć panoramę Alberobello. Nie trzeba koniecznie czegoś kupować, dlatego skorzystajcie z okazji – widoki są przepiękne. Warto też wybrać się na drugą stronę „ulicy”, gdy już zejdziecie z wzniesienia. Przy kościele znajduje się punkt widokowy na całą okolicę.















Nie mogłam wyjechać z Alberobello bez włoskich dobrodziejstw, zwłaszcza po degustacji u przemiłej Włoszki. Jak zwykle zaopatrzyłam się w wino (polecam Verdeca Locorotondo) i oliwę z oliwek z tego regionu. To już moja taka mała tradycja, że z podróży tych śródziemnomorskich zawsze przywożę wino i oliwę.

SWEATER – STRADIVARIUS || SHORTS – TALLY WEIJL || SHOES- CCC || BAG & HAT – C&A || WATCH – DANIEL WELLINGTON || RINGS – ANIA KRUK, &OTHER STORIES, &OTHER STORIES || BRACELET – BERSHKA || SUNGLASSES – RAYBAN

Spodobały Wam się truli i mielibyście ochotę zamieszkać w takiej chatce? Żaden problem – aktualnie na sprzedaż wystawionych jest kilka takich willi. Koszt nieruchomości to jedynie 15 tysięcy euro, jednak za sam remont zapłacicie już znacznie więcej, z racji tego, że musi się odbyć pod okiem konserwatora zabytków. Minimum 75 tysięcy euro. Ktoś chętny? To zajrzyjcie na stronę internetową Alberobello 😊


Ciao!
Marta