PIERRE HERME – DESER W TOWARZYSTWIE MISTRZA

Mistrz i guru, maestro oraz „Picasso cukiernictwa” w jednej osobie. Król makaroników, idealnej bezy francuskiej i czekoladowych delicji, Panie i Panowie, przedstawiam Wam – Pierre Herme – najsłynniejszego cukiernika świata. To Anna Wintour, Karl Lagerfeld i Pierpaolo Piccioli razem wzięci, tyle, że w świecie gastronomi. Jest autorytetem, chodzącą legendą wśród cukierników, restauratorów i kucharzy na całym globie. Jego kunszt i finezja w tworzeniu smaków, to nic innego jak prawdziwe mistrzostwo świata. Tego właściwie nie da się opisać słowami, to trzeba zobaczyć, a jeszcze lepiej – spróbować. Jeśli nie znacie tej znakomitej postaci, to pokrótce przybliżę Wam jego historię.

Tajniki cukiernictwa poznawał od małego, wychował się jako czwarte pokolenie piekarzy i cukierników, a w wieku czternastu lat praktykował już u Gaston’a Lenôtre, tworząc niemałe dzieła sztuki. Jego wyczucie, a przede wszystkim kreacje twórczą w łączeniu smaków szybko zauważyli francuscy cukiernicy. Jako młody, 24-letni chłopak pracował w największych cukierniach w Paryżu, by kilka lat później otworzyć swoją pierwszą cukiernię w Tokio. To najsłynniejszy paryski cukiernik i przede wszystkim miłośnik czekolady. Proces jej tworzenia, wyrabiania, a następnie komponowania z nich najpiękniejszych i najsmaczniejszych w świecie deserów, jest niejako konikiem i tajną bronią Herme. Jedna z jego najnowszych książek została poświęcona tylko i wyłącznie czekoladzie.

Moja przygoda z Pierre Herme rozpoczęła się dobre kilka lat temu, też we Francji. Będąc w Stanach udało mi się kupić jego najsłynniejszą książkę kucharską, a ostatnio dostałam się na otwarcie nowej kawiarni Herme w Paryżu, gdzie mogłam go poznać osobiście.

Nowo otwarta cukiernia mieści się na 86 Champs-Élysées i jest największą kawiarnią Pierre w Paryżu. Menu wygląda imponująco, podobnie jak cukiernicze dzieła sztuki, które można podziwiać w kawiarni za szybą. Jeśli uda wam się zająć stolik przy barze, to zobaczycie jak ciasta są przygotowywane. Co ciekawe, każde zamówienie z kawiarni realizowane jest indywidualnie, to znaczy, że nie dostaniecie „odstanego” w lodówce deseru. Cały proces twórczy możecie śledzić na dużym ekranie, albo przyjrzeć się z bliska przy barze – rewelacja!

Mój wybór padł na piętrowe ciastko z malinami i muszę przyznać, że już pierwszy kęs sprawił, że zapomniałam o Bożym świecie. Doskonałe oraz perfekcyjne połączenie smaków. Lekki i orzeźwiający krem różany z liczi, chrupkie, nieco cierpkie, kruche, półfrancuskie ciastko. Do tego porcja świeżych malin i płatki róży z rosą – mistrzostwo na talerzu, a w ustach eksplozja smaków.

Jeśli będziecie w Paryżu, Tokio, Londynie, czy Dubaju – koniecznie zajrzycie pod szyld Pierre Herme!

PS. Co do cen, to dla takich rarytasów warto wydać odrobinę więcej 😉 – ciasta – 15-25€, espresso – 6€, cappuccino – 9€, gorąca czekolada – 10€, lampka szampana – 21€.


Do następnego!
Marta
Guess What